Banknot 500 zł już wkrótce. Dlaczego go potrzebujemy?

Jan III Sobieski, bohater bitwy pod Wiedniem, Lew Lechistanu i Obrońca Wiary – to jego wizerunek pojawi się na 500-złotowym banknocie, którego wprowadzenie do obiegu planowane jest na rok 2017. Nowy nominał jest potrzebny ze względu na postępujący rozwój kraju i rosnący popyt na gotówkę. Dotychczasowe 200 zł jest już niewystarczające. O tym, jak będzie wyglądał nowy banknot, mamy dowiedzieć się już jutro. Hetman Sobieski był kolejnym po Zygmuncie I Starym (bohaterze 200-złotówki), zatem chronologiczna ciągłość serii „Władców Polski” zostanie zachowana. 500 zł to zabezpieczenie na przyszłość, tak jak niegdyś był nim nominał 200 zł.

NBP tłumaczy, że 200 zł nie może pełnić dłużej tej samej funkcji, jaką pełnił jeszcze w latach 90. W skarbcach Banku w ramach rezerwy musi być zgromadzona pewna ilość pieniędzy w gotówce. 20, 25 lat temu stanowiły go banknoty 200-złotowe, ale dziś popyt na niego rośnie, a nominał zamiast spoczywać w skarbnicy, coraz częściej zasiedla nasze portfele, niejeden kantor i bank. W ciągu ostatnich kilku lat udział tego banknotu w obrocie wzrósł nawet o kilkanaście procent. Tylko w zeszłym roku – aż o 20. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest np. wzrost średniej pensji. Przez ponad 20 lat wzrosła od 600 zł netto do ok. 2800. Banknot 200-złotowy nie jest więc już „na zapas”, to pieniądz, którym powszechnie się posługujemy.

Plan zakłada, by 200 zł stało się tak popularne, jak dziś 100 zł. 500 zł będzie natomiast pełniło rolę taką, jak obecnie 200 zł. Nie oznacza to jednak, że banknotu z Sobieskim nie będzie pojawiał się także w codziennym obiegu.

Co ciekawe, zauważalny jest także popyt na gotówkę w ogóle. Generuje go nie tylko wzrost gospodarczy, ale także deflacja. Eksperci mówią, że to „zasługa” banków, których lokaty nie przynoszą większego zysku. Polacy nie widzą sensu w zanoszeniu gotówki do banków – wolą trzymać ją w domu. A w obiegu pojawiają się braki.

Motywacją dla wprowadzenia nowego nominału jest także chęć obcięcia kosztów emisji banknotów. Logicznym jest, że wydrukowanie jednego banknotu 500-złotowego kosztuje mniej, niż druk dwóch 200-złotówek i jednej setki. Poza tym rezerwy w postaci banknotów 500-złotowych zwyczajnie zajmują mniej miejsca w skarbcu i są łatwiejsze w transporcie. W ramach planu modernizacyjnego NBP zreformował także wygląd 200-złotówki. Mimo zastosowania lepszych zabezpieczeń jest ona obecnie tańsza w produkcji. Mniejsze nominały swoich nowszych wersji doczekały się już w 2014 roku.