Mocny funt w reakcji na zwycięstwo Torysów.

Wczorajszy wyborczy czwartek przejdzie do historii jako dzień, w którym rządząca partia Konserwatystów, premiera Davida Camerona, utrzymała władzę na kolejną kadencję. Obecny premier już zapowiedział działania mające na celu utworzenie nowego rządu.

Czy wobec wygranej nowy rząd będzie różnił się znacząco od obecnego? Zdaniem ekspertów mogą zajść przynajmniej kosmetyczne zmiany. Wszystko też zależy od tego, czy zwycięzca wyborów będzie chciał rządzić sam, czy w oparciu o umowę koalicyjną z Liberalnymi Demokratami. W tym momencie oba warianty nie są wykluczone, chociaż wiele zależy od osobistego wyniku lidera Liberałów – Nicka Clegga. Jeśli nie dostanie się do parlamentu, możliwe, iż nie tylko nie dojdzie do koalicji, ale i akcent w zwycięskiej partii przeniesie się bardziej w prawą stronę sceny politycznej.

Liczba wszystkich miejsc do obsadzenia w parlamencie brytyjskim wynosi 650. Do samodzielnych rządów wystarczy 326 głosów. Obecne sondaże oraz wyniki cząstkowe z większości jednomandatowych okręgów wyborczych dają zwycięstwo rządzącej Partii Torysów z wynikiem co najmniej 326 miejsc w nowym parlamencie. Na drugim miejscu uplasowała się Partia Pracy z 230 miejscami, trzecia – Partia Narodowa Szkocji – 56 głosów, a Liberałowie 8 głosów. Biorąc pod uwagę, iż irlandzka partia Sinn Fein na znak protestu nie zwykła obsadzać zdobytych mandatów, można już założyć, że obecnie rządzący Konserwatyści mają wymaganą większość do sprawowania władzy w Zjednoczonym Królestwem.

Co z tego wynika dla Polski, poza sprawdzeniem się słów Janusza Korwina-Mikke z debaty prezydenckiej? Marginalizacja Partii Niepodległościowej oraz utrzymanie się Camerona na fotelu premiera daje nadzieję na powyborcze unormowanie się nastrojów antyimigracyjnych, również wobec naszych rodaków na wyspach.

Drugą ważną kwestią jest referendum o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Jak wiadomo kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami, a to co będzie później nie zawsze odzwierciedla zapowiedzi. Po słabym jednak wyniku partii Nigel’a Farage’a premier Cameron dostał ważny sygnał, iż referendum o opuszczeniu przez Wielką Brytanię UE nie powinno doprowadzić do zmiany status quo i nie przyprawi zwolenników Zjednoczonego Królestwa w Unii o nazbyt wielki ból głowy.

Jak na wyniki zareagowały rynki? Zwycięstwo Torysów zostało przyjęte przez świat finansów z entuzjazmem. Najlepiej to obrazuje fakt, iż po pierwszych wstępnych wynikach wyborów kurs funta do złotówki w ciągu godziny wzrósł o ponad 8 groszy. A dzisiaj pokonuje kolejne szczyty, zbliżając się do granicy 5,6000.

Tak więc wyniki Brytyjskie uspokoiły trochę nastroje zarówno na Wyspach, jak i w Europie, a także na rynkach. Po odrzuceniu w referendum przez Szkotów możliwości uzyskania niepodległości jest to kolejny względnie dobry sygnał z Wysp Brytyjskich. Teraz czekamy na referendum o pozostaniu tej monarchii konstytucyjnej w UE.