Ujemne stopy procentowe mają zatrzymać franka.

Co do tej pory SNB zrobił dla wyhamowania wzrostu wartości franka? Od sierpnia 2011 pożądana stawka trzymiesięcznego Liboru na franku szwajcarskim to wynik zbliżony do zera. Jeszcze we wrześniu tego samego roku Bank Centralny Szwajcarii zaczął bronić kursu wymiany euro na franka na poziomie nie mniejszym niż 1,20.

A teraz? Kolejną bronią w utrzymaniu kursu w ryzach zostały stopy procentowe. Wprowadzenie przez SNB ujemnych stóp jest wydarzeniem bez precedensu w historii tego kraju. Od teraz stopa depozytowa banków wynosi -0,25 procenta, a trzymiesięczny Libor franka szwajcarskiego powinien oscylować w granicach -0,75 procenta do -0,25 procenta.

Tym większe zaskoczenie związana z powyższą decyzją koreluje z faktem, iż tydzień wcześniej Szwajcarzy postanowili nie zmieniać polityki monetarnej. Jak ma zadziałać ujemna stopa procentowa?

Ma ona zmniejszyć atrakcyjność szwajcarskiej waluty dla potencjalnych inwestorów szukających bezpiecznych i pewnych sposobów inwestycji. Postrzeganie przez rzeszę inwestorów franka szwajcarskiego jako pewnej inwestycji sprawiło, iż od 2008 roku kurs waluty tak drastycznie poszybował w górę.

W komunikacie po swojej decyzji SNB stwierdził, iż, jeśli to konieczne, będzie skupował obce waluty w ilości nieograniczonej. Świadczyć to może o dużej determinacji w obronie kursu 1,20 EUR/CHF.

Nie długo trzeba było czekać na reakcję rynku. Kurs euro w stosunku do franka zwiększył się, przekraczając momentami wartość 1,21, by ustabilizować się na poziomie 1,2070. Złotówka również skorzystała na decyzji umacniając się do franka o blisko 2,5 grosza.

Przede wszystkim niższe, chociaż i tak już symboliczne, oprocentowanie. Gra SNB na osłabienie waluty, może przynieść jednak większy efekt w kursie waluty. Im niższy kurs CHF - tym mniej PLN trzeba będzie przeznaczyć na przewalutowanie, za co setki tysięcy Polaków trzyma z całą pewnością kciuki.