Inwestorzy konflikty polityczne w Polsce biorą na chłodno.

Przeżywamy właśnie jedne z najburzliwszych momentów polskiej polityki ostatnich miesięcy, może i lat. Atmosfera zagęszczała się z tygodnia na tydzień, różnice zdań i wynikające z nich konflikty narastały już od czasu sporu o Trybunał Konstytucyjny. Ostatnie dni upływają nam pod znakiem niemal wojny w sprawie Sądu Najwyższego. A jednak wydarzenia polskiej sceny politycznej nie wywołały wstrząsu na rynku walutowym. Może to być zasługą właśnie wspomnianego narastającego charakteru polskich konfliktów politycznych.

Nastroje inwestorów nie zmieniły się znacząco pod wpływem konfliktu wokół ustawy o sądownictwie. Podczas sesji giełdowej w środę 19 lipca lekko zyskiwał, tak jak i wiele innych europejskich indeksów. Odnotowaliśmy osłabienie złotego wobec dolara, jednak nie była to znacząca zmiana, zwłaszcza na tle wyników polskiej waluty z ostatniego czasu. Cena dolara wczoraj po południu wyniosła 3,65 zł – to tyle co na samym początku tego tygodnia oraz mniej niż na koniec ubiegłego roku. Do tego wzrosła rentowność polskich obligacji dziesięcioletnich (3,3 proc.), co również stanowi wynik zbliżony do poniedziałkowego.

Kurs euro/złoty wynosi obecnie 4,21. Jeśli chodzi o kurs franka – obecnie trzeba za niego zapłacić 3,82 zł. Funt szterling kosztuje 4,75 zł.

Jeśli chodzi o analizy zagranicznych instytucji finansowych, właściwie nie porusza się w nich tematu kryzysu politycznego w Polsce. Kluczowa dla sytuacji na rynku walut jest teraz zachowanie dolara. Inwestorzy koncentrują się wokół perspektyw carry trade i układów risk on/off.

Ewentualną obawą mogłoby być wszczęcie procedury z art. 7 traktatów UE przeciwko Polsce. Jednak notujemy pozytywne odczyty produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej, które są argumentem przeciwko temu postępowaniu. Rynek spodziewał się nawet słabszych wyników w stosunku do majowych odczytów.